Choć jest specjalistką od liczb, bilansów – Krystyna Szymańska nie ma nic wspólnego z powszechnym stereotypowym wizerunkiem doradcy podatkowego – szarego, nudnego i chłodnego urzędnika.
Ta kipiąca energią i optymizmem absolwentka Puławskiego Liceum im. Ks. Adama J. Czartoryskiego i Akademii Rolniczej w Lublinie udowadnia, że zawsze jest dobry czas, by realizować swoje marzenia. Od dziecka fascynowały ją podróże i fotografowanie, ale dopiero przed kilkoma laty uświadomiła sobie, że obok dzieci i męża Michała, to właśnie te pasje są jej wielką prawdziwą miłością.
Z każdej wyprawy – czy to do Francji, Chin, Meksyku, Skandynawii, czy USA przywozi oprócz niezapomnianych wrażeń tysiące zdjęć ludzi, architektury, przyrody. Zachwycało i zachwyca ją wszystko. Nawet w najbardziej prozaicznych sytuacjach potrafi dostrzec coś frapującego. No i ma ten niezwykły dar, który odróżnia fotografów od „pstrykaczy” zdjęć – naciska spust migawki w tej właściwej jedynej chwili. To dzięki temu, obok jej prac trudno jest przejść obojętnie – przykuwają wzrok, budzą zaciekawienie, uśmiechają się do oglądających. Wystawy fotografii autorstwa Krystyny Szymańskiej, których było 23, od Ełku po Przemyśl, zatytułowane „Meksyk”, „Moje Chiny”, „Perły Krymu”, „Zakochana w Norwegii”, wywołały pozytywne odczucia, tak jak i ta, zatytułowana „Prywatne życie bocianów”.
Ci majestatyczni ptasi władcy, jak się okazuje, nie tylko polskich łąk i wiosek, urzekli artystkę już wiele lat temu. Aby fotograficzne łowy mogły zaowocować tak niezwykłymi, niespotykanymi ujęciami, trzeba było pokonać tysiące kilometrów i spędzić setki godzin na wyczekiwa-niu. Efekt jest zadziwiający. Na zdjęciach widzimy bociany w sytu-acjach, w jakich prawdopodobnie nigdy byśmy ich nie spotkali.
Mamy więc boćki kłócące się ze sobą, wspólnie polujące na gryzonie, jedzące sobie z dzióbków, w trakcie miłosnych umizgów, politycznych debat i zwykłych wieczornych pogaduszek, stojące, drzemiące, w locie, a nawet wypoczywające na dziecięcej kołysce.